(11kB) Pocztówka z wakacji VI
czyli "Romek u źródeł Amazonki :-)"



Podróż po Amazonce - Roman Wróbel


Naszą podróż po Amazonce odbyliśmy silą rzeczy statkiem. Na zdjęciu widać klasyczne transportowce. Tymi statkami przewozi się dokładnie wszystko od manioku po pasażerów, statek podzielony jest na dwie kategorie: hamaki w maszynowni i na pokładzie górnym. Jazda koło maszyny napędowej statku powoduje, że ma się cały czas temperaturę wyższą o około 8 stopni jak temp. powietrza (ca. 33 C) plus huk i smród oleju. Na tym statku zresztą w trakcie podróży jeden z pasażerów tej klasy dostał wylewu i zmarł, tak że musieliśmy dwa dni płynąć z nieboszczykiem, który wisiał w hamaku ...
(52kB) (60kB)


A tak wlaśnie wygląda sypialnia. Człowiek przyzwyczaja się stosunkowo szybko do spania w hamaku, podstawą jest pozycja diagonalna, bo inaczej ranek zaczyna się intensywną gimnastyką kręgosłupa.
(63kB)


Klasyczny widok z pokładu. Ludzie mieszkający nad wodą to tzw. Caboclo potomkowie Indian, w większości w różnym stopniu pomieszani z krwią białych. Żyją oni z tego co da rzeka i dżungla. Uprawiają maniok, w jednym z takich domków spędziliśmy dwie noce i mieliśmy okazję zobaczyć jak się zbiera maniok i go przerabia na coś w rodzaju grysiku.
(77kB)


Słynne "Encontro das Aquas" czyli spotkanie wód Rio Negro z wodami Rio Solimoes, od tego miejsca rzeka nosi nazwę Amazonki, geograficznie jednak dlugość Amazonki liczy się od zródeł Rio Solimoes w Peru. Obie rzeki wiodą wody o różnej gęstości i temperaturze co powoduje, że w miejscu gdzie się spotykają powstaje charakterystyczne zjawisko "Kawa z mlekiem".
(45kB)


Tydzień czasu spędziliśmy na Rio Negro, woda w tej rzece jest formalnie czarna i ma się wrażenie jakby się pływało po rtęci. Ponieważ woda ma pH około 3,5 komary nie mają szans się w niej rozmnarzać, tak że jest się uwolnionym od tej plagi (ogólnie rzecz biorąc w trakcie całej podróży nie było problemów z insektami). Niezapomnianym wrażeniem jest kąpiel w Rio Negro, tym bardziej że parę metrów dalej łowiliśmy piranie.
(33kB)


Oczywiście wokół rzeki rozciąga się dżungla, w której można przy odrobinie szczęscia zobaczyć parę okazów fauny. Ponieważ rabunkowe niszczenie dżungli jest faktem, takie miejsca jak park narodowy Jau, został zaliczony do spuścizny światowej UNESCO.
(66kB) (50kB)


Amazonia to nie tylko dżungla, na początku XX wieku Manaus było jednym z najbogatszych miast świata, niestety wszystko przemija i tak szybko jak zaczęła się gorączka kauczukowa tak szybko sie skończyła, zostało tylko parę budowli, które przypominają o dawnej świetności. Opera w Manaus czyli kultura w srodku dżungli. Ostanio w roku 2002 kompletnie odnowiona, na weekendy można sobie pójść na koncert za stosunkowo śmieszne pieniądze.
(40kB)


Ponieważ mamy na forum paru zwolenników jazdy konnej, ciekawostka z wyspy Ilha de Marajo. Wyspa przez pół roku jest zalewana przez Amazonkę i trudno byłoby tam hodować konie, więc sprowadzono z Wietnamu bawoły wodne, które służą też do celów transportowych m.in. policja jest też wyposażona w takie środki transportowe. Na tym bawole jeździłem około 3 godzin po bagnach, co jest niezłym przeżyciem.
(51kB)


Na zakończenie małe polonikum .... W jednym z hoteli była lista po polsku, z tym że najważniejsze słowo było źle napisane ..... Tak poza tym północ Brazylii jest regionem turystycznie nieodkrytym, godnym polecenia. Cenowo jest Brazylia tańsza jak Polska np. piwo 0,6 w knajpie kosztuje 0,6 Euro, obiad w dobrej restauracji okolo 4.
(46kB)


Oczywiście nie zabrakło klasycznej wyprawy na połów piranii. Łowienie pirani jest stosunkowo proste, wystarczy kawałek żyłki z haczykiem plus kawałek krwistej wołowiny i piranie same idą na hak. Interesujące jest też to, że wabi się je poprzez walenie patykiem w wodę, przez to symuluje się np. ptaka spadającego do wody. W Amazonce żyje około 15 różnych gatunków piranii, różnią się one wielkością i stopniem agresywności. Naszemu przwodnikowi pozostało tylko pół palca po spotkaniu właśnie z piraniami. Interesujące jest, że przy ściąganiu z haka piranie wydają z siebie przenikliwe dźwięki. Mnie samemu udało się złowić jedną piranię, ale nasi opiekunowie w ciągu pół godziny wyciągnęli ich ze 30. Ponieważ piranie są rybą stosunkowo mało smaczną, wlaściwie chyba ze względu na dużą liczbę ości, mało kto je spożywa, te przez nas złowione skonsumował delfin.
(63kB)


Najwięcej jednak adrenaliny wydziela się podczas kąpieli w rzece, w odległości około 500 m od miejsca gdzie łowilo się piranie. Z tym że, piranie nie lubią otwartej wody i lepiej im w zalanym lesie.
(47kB)